Fidrygałki – niby rzeczy błahe, jednak nie tak zbyteczne w codziennej gonitwie. Baaaa nawet bardzo ważne, mając na myśli te Fidrygałki.
Kto nie lubi usiąść wygodnie z kubkiem dobrej kawy czy herbaty i pomyśleć bezmyślnie, pogadać, odetchnąć. Poczuć słodki zapach, smak, rozluźniając się w nutach sączącej się muzyki. Tak, te zmysły pomagają odciąć się na chwilę od rzeczywistości, a to już nie takie błahe i z pewnością nie niepotrzebne.
Cały taki koszyk doznań zapewni nam chwila w krakowskich Fidrygałkach przy ulicy Urzędniczej 47. Mamy tu wszystko, dobrą kawę, pyszne, własnej roboty ciasta… no i wnętrze. Nie za ciepłe, nie za zimne, na czasie, nie rozleniwiające od końca, bo tu również można naładować się pozytywna energią. Głowa rozluźnia spięte mięśnie a na głowę działają takie właśnie takie klimatyczne miejsca. Te Fidrygałki już niebłahe a pożądane.
Dawniej była tu piekarnia/sklep – po niej pozostał tylko komin i podłoga, która akurat idealnie wpisywała się w zamierzony cel, co usprawniło czasowo cały remont. Reszta została kompletnie przeorganizowana, przemalowana, domurowana, przemeblowana.
W jakim stylu jest to miejsce.
Mamy tu wszystkiego po trochu, lecz dominuje prosty i surowy minimalizm, który został podkręcony odmiennymi kontrastującymi elementami. Surowość pojawia się w zastosowanych podstawowych materiałach. Płytki imitujące zardzewiałą blachę, obok ścian z ciemnym dekoracyjnym tynkiem /w rzeczywistości nie świeci jak na zdjęciach /, antracytowa zabudowa mebli oraz ciężkie elementy spawane, kosze na w kwiaty, nogi stołów, wszystko razem tworzy spójną bardzo mocną całość.
W tą dość ciężką bazę, wkradają się ciepłe akcenty, drewno na blatach, mocny, błyszczący zielony kolor płytki baru ułożony w klasyczną jodełkę oraz ciepłe, naturalne, duże ratanowe lampy.
Krzesła, stare ale nowe, bo odnowione, obite miękką tapicerka również wprowadzają nutkę przytulności i ducha minionego czasu łagodząc surowy minimalizm powierzchni. Świeże liście wijących się bluszczy rozbijają ciężkie tło wprowadzając żywy kolor. Te ciepłe elementy podkręcają temperaturę, powodując że surowość bazy zostaje urozmaicona i przełamana.
Zaskoczeniem jest toaleta. Ściany, w ciepłe, modne przecierane wzory kojarzące się z gorącym klimatem, są zupełnie odmienne od głównego pomieszczenia, a jednak zlewają się idealnie z minimalistyczną częścią w zwartą całości. Warto wejść i zauważyć jak działa lustrzane odbicie w mikroskopijnych przestrzeniach powiększając je.
Składane drzwi to kolejny trik i wyjście z trudnej sytuacji wyjścia, gdzie liczy się każde 5 milimetrów – patrz półka z umywalką.
Cóż, miło było brać udział w tak słodkim, pachnącym kawą projekcie. Latte na podwójnym espresso gorąco polecam z każdą fidrygałkową słodokością.
Fidrygałki to dla mnie taka szczególnie psotna nazwa, więc pewnie nas jeszcze czymś zaskoczą 🙂